Wyspa Księcia Edwarda: zarezerwuj bilety na najpopularniejsze Zwiedzanie. Gwarantujemy najniższą cenę i zwrot pieniędzy. Sprawdź opinie innych podróżujących.

Wyspa Księcia Edwarda Wielu uważało ją za najpiękniejsze miejsce na ziemi. Wyspa stanowiła jedną z prowincji Kanady. Największym miastem było Charlottentown. panował tam zwyczaj, że trzeba było kłaniać się w drodze wszystkim, zarówno znajomym, jak i nieznajomym. Dobrze wiedziećWyspa Księcia Edwarda (Prince Edward Island) – najmniejsza i najmniej ludna, lecz jednocześnie obecnie najgęściej zaludniona prowincja Kanady. Obejmuje całą powierzchnię wyspy leżącej w Zatoce Świętego Wawrzyńca. Największym miastem prowincji jest jej stolica Charlottetown. Większość ludności, które zasiedlało tę kolonię było emigrantami z Anglii, Szkocji i Irlandii. Wyspa ma kształt zbliżony do podłużnego prostokąta oraz średnio rozwiniętą linię brzegową. Avonlea Fikcyjna miejscowość położona była na trójkątnym niewielkim półwyspie, wcinającym się w Zatokę Świętego Wawrzyńca, oblewanym z obydwu stron morską wodą. Do dworca w Szerokiej Rzece trzeba było dojeżdżać osiem mil (ok. 13 kilometrów). Na zachodzie na złotoczerwonym niebie rysowała się ciemna dzwonnica kościoła. Niżej roztaczała się mała dolina, a dalej ciągnęło się długie, łagodne wzgórze, usiane przytulnymi, ładnymi dworkami. Konserwatywna społeczność miejscowości była dobrze zorganizowana. Wszyscy mieszkańcy się znali i wiedzieli wiele o sobie. Szkołę prowadziła specjalna rada, która mianowała nauczyciela. O wyborze pastora decydowała cała społeczność. Przy parafii istniała szkółka niedzielna, której dyrektorem był pan Bell. W miejscowości istniała szkoła oraz poczta. W Avonlea działał także Klub Dyskusyjny, który zbierał się podczas zimy co dwa tygodnie, urządzał kilkakrotnie małe, bezpłatne przedstawienia czasem odbywał się wielki koncert, z którego dochód przeznaczany był dla czytelni. Białe Piaski Miejscowość położona niedaleko od Avonlea. Znajdował się tam hotel dla Amerykanów, którzy przybywali tam w sezonie. W oświetlonym, modnym budynku odbywały się koncerty charytatywne. W jednym z nich, jako deklamatorka, wystąpiła Ania Shirley. Gilbert po ukończeniu seminarium nauczycielskiego miał tam podjąć pracę. Carmody Najbliższa Avonlea większa miejscowość. Znajdowały się tam sklepy, w których zaopatrywał się Mateusz. Z czasem doprowadzono tam kolej, skąd można było podróżować do Charlottentown. Charlettentown Największe miasto na Wyspie Księcia Edwarda. Tam urządzano wiece podczas przyjazdu premiera Kanady. W miejscowości tej mieściło się seminarium nauczycielskie, do którego uczęszczała Ania, a także posiadłości panny Józefiny Barry. Podczas odwiedzin u niej, Ania i Diana odwiedziły wystawę przemysłowo-rolniczą, były na wyścigach konnych, odbyły przejażdżkę po parku, a także uczestniczyły w koncercie w akademii muzycznej. Ania czuła się tam obco i tęskniła za Zielonym Wzgórzem. Zielone Wzgórze Górował nad nim wielki i rozbudowany dom rodzinny Cuthbertów otoczony pięknymi sadami. Dość obszerny dom, stał z dala od gościńca, otoczony był obłokiem kwitnących drzew i odcinał się wyraźnie od przyległych lasów. Gospodarstwo położone było jak najdalej od sąsiadów. Majątek wybudował ojciec Mateusza Cuthberta. Dom jednak był idealnie widoczny z drogi. Na podwórzu było zielono, schludnie i ładnie. Z jednej strony domostwo otoczone było wysokimi, starymi wierzbami, z drugiej zaś - równo przyciętymi topolami. Kuchnia była pogodna i sterylna: „Okna kuchni zwrócone były na wschód i na zachód. Ze strony zachodniej, od podwórza, wdzierał się tu potok łagodnego, czerwcowego światła słonecznego; od wschodu zaś, gdzie rozweselał oczy blask białego kwiecia wiśni z sadu i zieleń lekko kołyszących się smukłych brzóz, pięło się dzikie wino”. Na parterze znajdował się pokój gościnny, zaś pokój Ani położony był na Ani Gdy Ania po raz pierwszy przekroczyła próg swego pokoju na poddaszu zobaczyła białe, otynkowane ściany, które wydały się jej boleśnie nagie i smutne. Podłoga była także goła, tylko pośrodku leżała okrągła, pleciona mata. W jednym kącie pokoju znajdowało się wysokie, staroświeckie łóżko o czterech ciemnych słupach, przeznaczonych do zawieszania kotary. W drugim kącie stał trójnożny stolik, a na nim czerwona, aksamitna poduszeczka do szpilek. Nad stolikiem wisiało maleńkie, podłużne lusterko. Pomiędzy łóżkiem a stolikiem mieściło się okno, przybrane u góry śnieżnobiałą, muślinową falbaną, na wprost okna znajdowała się umywalka. Od pokoju wiał przerażający chłód. Po czterech latach Ania dokonała wielu zmian, na które Maryla, acz niechętnie, przystawała. Jej gniazdko stało się przytulne i miłe. Podłogę pokrywała ładna mata, u wysokiego okna spuszczały się, przyćmiewając światło, bladozielone, muślinowe firanki. Ściany obite były bardzo gustowną tapetą w bladoróżowe kwiaty jabłoni i przybrane kilku dobrymi obrazkami, ofiarowanymi Ani przez panią Allan. Honorowe miejsce zajmowała fotografia panny Stacy, przed którą Ania w dowód swego uczucia stale ustawiała świeże w Avonlea Był to biało otynkowany, niski budynek o wielkich oknach. Wewnątrz mieściły się solidne, staroświeckie ławki z pulpitami dającymi się otwierać i zamykać, których deski były wyżłobione literami i hieroglificznymi podpisami trzech pokoleń uczniów. Dom szkolny stał z dala od drogi; poza nim ciągnął się ciemny las sosnowy i strumień, do którego uczniowie i uczennice wstawiali rano butelki z mlekiem, aby pozostało do południa zimne i Sierot Znajdował się w Nowej Szkocji. Ania, przed przybyciem na Zielone Wzgórze, przebywała tam cztery miesiące. Opiekunowie byli tam dobrzy, jednak dziewczynce brakowała tam „imaginacji”. Wszystkie dzieci nosiły tam takie same ubrania. Sadowe Wzgórze Miejsce, gdzie położone było gospodarstwo państwa Barrych. Znajdowało się nieopodal Zielonego Wzgórza, dlatego Ania i Diana mogły za pomocą świecy i kartki przesyłać sobie przez okna wiadomości. Aleja Jabłoni - Odcinek drogi, nad którym sklepiały się dwa rzędy wielkich, rozrośniętych, na wiosnę osypanych białymi kwiatami jabłoni. Zasadził je przed wielu laty dziwak - rolnik. Nad głowami wznosiło się sklepienie śnieżnobiałego, pachnącego kwiecia. Panował pod nim łagodny, różowawy półcień, daleko zaś w głębi lśniło zabarwione purpurą wieczorne niebo niby wielka rozeta okna zamykająca nawę katedry. Gdy Ania przemierzała ją po raz pierwszy nazwała Białą Drogą Rozkoszy. strona: - 1 - - 2 -

Wyszukuj i rezerwuj oferty na najlepsze hotele z basenem w regionie Wyspa Księcia Edwarda (w Kanadzie)! Zapoznaj się z opiniami gości i zarezerwuj hotel z basenem w sam raz dla siebie.
Z pewnością chętnie wybiorą się tutaj wszyscy, dla których seria o przygodach rudowłosej Ani umilała dzieciństwo. Wyspa Księcia Edwarda to jednak coś zdecydowanie więcej niż tylko znana na całym świecie „Ania z Zielonego Wzgórza”. To piękne krajobrazy i urocze miejsce, w których po prostu można się zakochać. Informacje ogólne Wyspa Księcia Edwarda jest zachwycającą wielością zieleni wyspą, która położona jest u wschodnich wybrzeży Kanady. Leży w Zatoce Świętego Jerzego. Wyspa charakteryzuje się przede wszystkim ogromną ilością sadów, które pokrywają się kwieciem w okresie wiosennym. Typowe są dla niej również niewielkie wioski, w których nie brakuje domów pomalowanych w większości wypadków na biało. Wyspa wzięła swoją nazwę od księcia Kentu – Edwarda. Jest to ojciec królowej Elżbiety. Pierwsi na wyspę dotarli Francuzi w roku 1534. następnie zapanowali nad nią Brytyjczycy, co skutkowało włączeniem Wyspy Księcia Edwarda do granic Nowej Szkocji. Do Kanady wyspa została dołączona dopiero u końca XIX wieku. Jak dostać się na wyspę? Jeszcze nie tak dawno jedynym sposobem dostania się na wyspę był promem, który wypływał z Cape Tormentine mieszczącym się w Nowym Brunszwiku bądź z Digdy, która położona jest w Nowej Szkocji. Rejst trwał czterdzieści minut i był doskonałą okazją do zwolnienia i przygotowania się na zwiedzanie tego pięknego zakątka świata. Atrakcją byli poławiacze krabów, którzy chętnie demonstrowali swoje zdobycze płynącym promem. Dzisiaj wszystko się zmieniło. Prom już nie kursuje, a na wyspę można dojechać Mostem Konfederacji, który poniekąd zachwyca swoim rozmiarem. Jadąc mostem, nie można podziwiać już Atlantyku, nie ma także poławiaczy krabów, który stanowili niewątpliwą atrakcję promu. Dla kogo? Z całą pewnością ci, którzy szukają nocnych klubów i szaleństwa oraz luksusowych hoteli nie powinni wybierać się na Wyspę Księcia Edwarda. Jest to miejsce idealne dla tych, którzy cenią sobie spokój, którzy chcą chociaż na chwilę zwolnić tempo życia i poczuć się lepiej. Plaże Wyspa Księcia Edwarda to piękne plaże, które wypełnione są po brzegi piaskiem w srebrzystym odcieniu. Bajecznie kontrastują one z czerwienią tutejszych urwisk, które stanowią nieodłączny element krajobrazu całej wyspy. Zachwycają tu również łagodne, delikatne pagórki, między którymi wiją się ścieżki i drogi. Już sam przejazd przez wyspę samochodem jest prawdziwą przyjemnością, której nie da się porównać z niczym innym. Charakterystycznym elementem krajobrazu są również zielone pastwiska, które kontrastują białymi budynkami. „Ania z Zielonego Wzgórza” Mówiąc o wyspie, nie sposób nie wspomnieć o najbardziej chyba znanej książce Lucy Maud Montgomery. Autorka sama mieszkała na Wyspie Księcia Edwarda i miejsce to ukochała, czemu dała wyraz w swojej książce. W Cavendish zorganizowane jest muzeum, które poświęcono nie tylko samej autorce, ale również jej najbardziej znanej bohaterce. Dom, w którym ulokowane jest muzeum, do złudzenia przypomina ten, w którym w Avonlea mieszkała Ania wraz ze swoimi opiekunami: Mateuszem oraz Małgorzatą. Z całą pewnością dla miłośników książki jest to ogromna atrakcja turystyczna.
Tłumaczenie hasła "Wyspy Księcia Edwarda" na niderlandzki Prins Edwardeilanden jest tłumaczeniem "Wyspy Księcia Edwarda" na niderlandzki. Przykładowe przetłumaczone zdanie: Muszę wrócić na Wyspę Księcia Edwarda, zająć się babcią. ↔ Ik moet terug naar Prince Edward Island om voor mijn oma te zorgen.
Wyjeżdżając do Kanady towarzyszyło mi wiele strachu, wątpliwości i niewiadomych. Jednak jedna rzecz była pewna: nie zamierzałam wyjechać z Kanady bez odwiedzenia Wyspy Księcia Edwarda (Prince Edward Island). Wiedziałam, że nawet jeśli w Kanadzie mi nie wyjdzie i będzie mi dane wracać z przysłowiowym podkulonym ogonem za miesiąc, czy dwa to zanim wsiądę na pokład samolotu powrotnego do Polski, zobaczę Wyspę, z której pochodzi moja ulubiona postać książkowa z dzieciństwa – Ania „nie Andzia” Shirley. Postać rudowłosej sieroty z Zielonego Wzgórza towarzyszy mi od moich ósmych urodzin. Dokładnie pamiętam jak moja mama wręczyła mi książkę z różową okładką, z której uśmiechała się do mnie dziewczynka z włosami koloru pomarańczowego. Do dziś regularnie wracam do książek i filmów, a podróż na Wyspę Księcia Edwarda to zawsze było wspólne marzenie mojej mamy i moje. Ja je spełniłam dokładnie dwa lata temu. Teraz tylko czekam, aż sytuacja pandemiczna na świecie się unormuje i razem spełnimy marzenie mojej mamy. Podróż autobusem z Quebec City do Charlottetown to wyższa szkoła jazdy. Niestety, nie ma bezpośrednich autobusów i trzeba się kilkakrotnie przesiadać. Oczywiście, możecie wybrać opcję lotniczą, jednakże wtedy musicie się liczyć z wyższymi kosztami. Moim założeniem w trakcie podróży, było zobaczyć jak najwięcej za jak najmniejsze pieniądze. Dlatego też zdecydowałam się na podróż autobusem. Tak dokładnie wyglądała moja trasa: Quebec City -> Riviere Du Loup – godziny jazdy. Riviere Du Loup -> Moncton, Nowa Szkocja– 9 godzin. Do Moncton dotarłam późnym wieczorem i tam też musiałam nocować, ponieważ kolejny autobus odjeżdżał rano następnego dnia. Zatrzymałam się w Université de Moncton i za jedną noc zapłaciłam 74CAD. Oprócz kilku przygód typu jak dostać się w nocy do hotelu bez korzystania z Ubera (w Moncton Uber nie działa, a przynajmniej tak było dwa lata temu) wszystko było w jak najlepszym porządku. Hostel znajdował się na kampusie uniwersyteckim, był bardzo przyzwoity, a śniadanie, które było wliczone w cenę było bardzo smaczne. Moncton -> Amherst – 1 godzina jazdy. Amherst -> Charlottetown, Wyspa Księcia Edwarda – 2 godziny. Podsumowując, pierwszego dnia spędziłam prawie 12 godzin w podróży, a drugiego „zaledwie” 3. W związku z tym, że przemieszczałam się głównie autobusami, zwiedzanie Wyspy Księcia Edwarda było dość ograniczone. Niestety, opcja wypożyczenia samochodu odpadała – moje polskie prawo jazdy nie było już ważne w Kanadzie. Przylatując z międzynarodowym prawem jazdy (które notabene wyrabiacie w Polsce, w Wydziale Komunikacji) musicie pamiętać, że jest ono ważne tylko przez krótki okres czasu. To jak długo, zależy od prowincji. W Ontario na takim dokumencie można jeździć przez dwa miesiące. Potem trzeba wyrabiać kanadyjskie prawo jazdy. Zatrzymałam się w stolicy prowincji, czyli Charlottetown. Już w drodze do hotelu przekonałam się jak bardzo wyjątkowe jest to miejsce. Maszerując żwawo do hostelu, ze sporych gabarytów plecakiem na plecach zwróciłam uwagę starszego Pana, który życzliwie zapytał mnie, czy potrzebuję pomocy z dotarciem do celu. Nie zgubiłam się i wiedziałam w którym kierunku mam iść, ale powiedziałam mu dokąd idę. Ten z uśmiechem na ustach odpowiedział, że idzie w tą samą stronę, może mi potowarzyszyć i opowiedzieć co nieco o Wyspie. Zgodziłam się, bo tak szczerego i przyjaznego uśmiechu u obcej osoby chyba nigdy jeszcze nie widziałam. W trakcie krótkiego spaceru dowiedziałam się kilku ciekawostek o lokalnej społeczności, Charlottetown oraz Lucy Maud Montgomery. Oh, jak bardzo ten mały ukłon życzliwości mnie uszczęśliwił. Wyspa, którą od dziecka idealizowałam jest w rzeczywistości naprawdę bardzo wyjątkowa. Nocowałam w HI Charlottetown Backpackers Inn i byłam zachwycona! To był zdecydowanie jeden z moich ulubionych hosteli jak do tej pory. Koszt za 3 noce w środku sezonu wyniósł 120CAD. To naprawdę bardzo mało, a warunki były świetne! Charlottetown to miasto liczące około 36 tysięcy mieszkańców. Jak możecie się zatem domyślić daleko mu do wielkomiejskości Toronto czy Vancouver. I dobrze! Spacerując uliczkami miasta przez cztery dni miałam okazję przekonać się, że mieszkańcy Wyspy są niesamowicie życzliwi i rozmowni. Nie jestem w stanie zliczyć z iloma przypadkowymi „tubylcami” miałam okazję rozmawiać w sklepie, kawiarni, parku, czy nawet przystanku autobusowym. Samo miasteczko jest bardzo urocze. Zresztą zobaczcie sami na zdjęciach poniżej. Cavendish to był zdecydowanie mój ulubiony punkt wycieczki! To tam znajduje się wiernie odtworzone Zielone Wzgórze, Las Duchów oraz pozostałości po domu, w którym mieszkała autorka powieści. Do Cavendish z Charlottetown dostałam się specjalnym busem. Rozkład oraz cennik możecie znaleźć tutaj. Jestem osobą, która w trakcie podróży wstaje bladym świtem, w przekonaniu, że jeśli pośpię ekstra godzinę, czy dwie stracę tak wiele z mojego cennego czasu w danym miejscu. Dlatego też oczywiście swój bilet zarezerwowałam na pierwszą możliwą godzinę poranną. Byłam pewna, że do Green Gables Heritage Place dostanę się jeszcze przed dzikimi tłumami. Na miejsce dotarłam przed 9 i już kilka osób stało w kolejce do kas (kasy otwierane są o 9). Pamiętam, że wstrzeliłam się czasowo idealnie! Tuż po mnie podjechało kilka dużych autobusów, z których wytoczyły się tłumy turystów. Na szczęście, ja już czekałam na przodzie kolejki. Po zakupie biletu (cena za dorosłego to 8$, czyli nic wygórowanego) przeniosłam się w czasie. Naprawdę. Kto był ten wie o czym mówię. Byłam zachwycona przede wszystkim dlatego, że Zielone Wzgórze zostało odzwierciedlone bardzo realistycznie i skromnie. Nie było przepychu, przesady, wszystko było wręcz minimalistycznie idealne. Tylko spójrzcie! Przybycie na miejsce skoro świt się opłaciło. Mogłam nie tylko zrobić zdjęcia bez wielkich tłumów robiących za tło, ale również weszłam do środka domu Ani z marszu. Natomiast, gdy już z niego wychodziłam moje oczy ujrzały sporej długości kolejki. W środku domu Cuthbertów również postawiono na skromność i autentyczność. Po zobaczeniu Zielonego Wzgórza od środka, skierowałam się w stronę Lasu Duchów. Wydeptaną ścieżką przeszłam około kilometra i dotarłam do The Site of Lucy Maud Montgomery’s Cavendish Home, czyli miejsca gdzie kiedyś stał dom dziadków pisarki. To tam spędziła ona 37 lat swojego życia i to tam właśnie powstała bestsellerowa powieść o Ani. Warto wiedzieć, że wstęp na ten teren jest płatny i nie jest on wliczony w cenę biletu na Zielone Wzgórze. Po zwiedzeniu całej okolicy Zielonego Wzgórza wybrałam się spacerkiem do stworzonej nieopodal wioski na wzór Avonlea. To miejsce niestety nie wzbudziło mojego wielkiego zainteresowania, aczkolwiek będąc w okolicy, warto się zatrzymać. Kolejne swoje kroki skierowałam na plażę. W końcu chciałam zobaczyć na własne oczy te słynne, piękne wydmy. Wieczorem wracając do Charlottetown przeglądałam zdjęcia, które zrobiłam tego dnia i już wiedziałam, że ciężko będzie mi zasnąć tej nocy. Czułam się jak dziecko po całym dniu w parku rozrywki: zmęczona, ale bardzo szczęśliwa. O przedstawieniu „Ania z Zielonego Wzgórza” dowiedziałam się właściwie po dotarciu do Charlottetown. Plakaty obwieszczające musical kusiły na każdym kroku i nie mogłam się powstrzymać. Bilet kupiłam w przeddzień przedstawienia za 80CAD. Nie było zaskoczeniem, że większość sali wypełniona była dziewczynkami w wieku 8-12 lat wraz z mamami. Wszystkie one, ze mną na czele, siedziały wbite w fotele, z szeroko otwartymi oczami i dreszczami na ciele. Sztuka sama w sobie była bardzo przyjemna, dobrze zagrana i wiernie odzwierciedlająca książkę. Zdecydowanie wydarzenie warte swojej ceny. Ha! Założę się, że kiedy słyszycie Wyspa Księcia Edwarda to do głowy przychodzi Wam tylko rudowłosa Ania. A powinniście wiedzieć, że Wyspa słynie z ziemniaków! PEI rocznie produkuje średnio biliona pounds (lb) tego warzywa i jest głównym importerem na terenie Kanady. Wyspa ma świetne warunki do uprawy ziemniaków. Czerwona ziemia, bogata w żelazo oraz odpowiednia wilgotność tworzą idealne środowisko do upraw. Dlatego, będąc na Wyspie koniecznie spróbujcie frytek oraz homara, z którego PEI również słynie i jest bardzo dumne. Byłabym zapomniała! Do rzeczy, których koniecznie trzeba spróbować na Wyspie dodajcie lody Cow’s. Zostały one kilkakrotnie okrzyknięte najlepszymi lodami i słusznie! A na zakończenie taka ciekawostka, którą usłyszałam od starszego Pana w moim pierwszym dniu na Wyspie. Mieszkańcy PEI, wcale nie są dumni z książki i pisarki, która przyniosła im sławę na cały świat. Podobno są zmęczeni turystami, którzy przyjeżdżają na Wyspę tylko i wyłącznie dla Zielonego Wzgórza. Dla nich Wyspa to przede wszystkim przepiękne widoki, natura oraz jej zasoby, a nie fikcja stworzona ponad 100 lat temu. No cóż, osobiście uważam, że takie podejście jest trochę niesprawiedliwe. W końcu turystyka na Wyspie jest nadal w dużej mierze napędzana przez rzesze fanów Ani oraz Ale co ja tam wiem. Bez wstydu mogę się przyznać, że zaliczam się do tego grona turystów, których do wizyty na Wyspie Księcia Edwarda skłoniła właśnie miłość oraz sentyment do Ani z Zielonego Wzgórza. Ach, jakże tu wiele kwitnących drzew wiśniowych! Ta wyspa to wspaniały, kwitnący ogród! Już ją kocham i jestem taka szczęśliwa, że będę tu mieszkała. Słyszałam zawsze, że Wyspa Księcia Edwarda to najpiękniejsze miejsce na świecie, i nieraz wyobrażałam sobie, że mieszkam na niej.
Podział administracyjny Kanady. Kanada – federacja składająca się z 10 prowincji i 3 terytoriów dzielących się na tzw. census divisions / division de recensement [1]. Są to drugorzędne jednostki podziału administracyjnego, wyznaczane na podstawie przeprowadzanego co 5 lat spisu ludności.
. 750 88 368 311 33 477 552 131

wyspa księcia edwarda dom ani